Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matrixowo z miasteczka zduńska wola. Mam przejechane 16925.36 kilometrów w tym 7622.73 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 125958 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy matrixowo.bikestats.pl
  • DST 45.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 16.56km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 186 ( 96%)
  • HRavg 169 ( 88%)
  • Kalorie 1972kcal
  • Podjazdy 1570m
  • Sprzęt Cube Acid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustroń 2011 MTB Maraton Powerade

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0

Start maratonu w Ustroniu. Oczywiście polowanie na ustawienie się w sektorze na samym początku. Po starcie oczywiście wszyscy ostro cisną bo jest po asfalcie pierwsze 5km gdzie jest lekko w górę, później dwa siodełka góra dół i ostry zjazd w dół, gdzie osiągam swoją rekordową prędkość ponad 65km/h :) hehe zajebiście się jedzie z taką prędkością. Oczywiście po tym nie długim zjeździe ostry zakręt i już tylko pod górkę na sam szczyt na Orłową. Wszystko idzie po mojej myśli jadę na swoim bardzo wysokim poziomie gdzie pomału doganiam kolejnych kolarzy i tak cały czas do zjazdów. Oczywiście i mnie wyprzedzają ale w ogóle się tym nie przejmuję i jadę cały czas swoim tempem. Wszystko w siodle, tam gdzie inni zsiadali tam ja jechałem. Za Orłową cały czas po szczytach góra dół góra dół etc. Zjazdy oczywiście jak dla mnie były wyśmienite, znałem je z wcześniejszych dni więc wiedziałem jak jechać i praktycznie na wszystkich zjazdach kogoś doganiałem i wyprzedzałem. Mimo problemów z hamulcem przednim po zmianie na tarczę 180mm i tylnym dziwnym zachowaniem :( jadę i hamuję tylko tam gdzie było to potrzebne. Fajnie się jedzie jak na zjazdach ludzie hamują tak jak ja na wcześniejszych maratonach i ledwo się staczają a ja z dużą prędkością ich wyprzedzam :))) wrażenia bezcenne :D I teraz przed nami moment gdzie wcześniej się zgubiłem i moment który przeoczyłem bez strzałek bym chyba w życiu nie zauważył. Przepiękny singielek od zwanego wcześniej bufetu Trophy do samego szczytu Grabowa w zasadzie lekko pod górkę omijający Salmopol. Ale on jest tak przepiękny ładny i techniczny, że porównywalny i nawet nazwał ładniejszym od tego co pokazał mi Krzysiek przed Klimczokiem. Super, banan na twarzy cały czas. Do tego fajnie, bo były momenty do wyprzedzania, gdzie oczywiście skorzystałem i wyprzedziłem z 3 uczestników. Dalej już po dojechaniu do czarnego szlaku i jeździe po szczytach w miarę płasko i bez problemu dojazd do rozwidlenia MEGA/GIGA zjazd do drogi asfaltowej, krętą stromą ścieżką gdzie masa luźnych kamieni mocno zwalniała innych uczestników. Ja chyba miałem szczyt formy i szczyt pewności psychicznej zapierdzielałem tymi zjazdami niemiłosiernie. Wyprzedziłem chyba z 20 innych kolegów i koleżanek z trasy - uczucie jazdy, wyprzedzania i cały czas lawirowania między korzeniami kamieniami zakrętami BEZCENNE!!! :P. Na żadnym jeszcze maratonie nie czerpałem tyle przyjemności ze zjazdów :D Do tego ustawienie amora na bardzo czułego. Spuściłem jeszcze 5PSI z niego gdzie dało mi spore uczucie komfortu poprzez braku bólu dłoni. Akurat mogłem to zrobić bo znałem trasę i wiedziałem, że nie ma w zasadzie miejsca gdzie by się go mogło dobić. Super sprawa. Do tego na samym końcu zjazdu, wjazd na asfalt, stał Grzegorz Golonko i kierował ruchem jak pokazywał gdzie jechać :) Super sprawa widzieć organizatora na trasie, który jest zaangażowany w swoje dzieło a nie nastawiony tylko i wyłącznie na kasę...
Dojazd Asfaltem dał mi czas na dojście do siebie, chwilę odpoczynku, lekko w dół i można było spokojnie bez mocnego obciążenia cisnąć na blacie. Dojazd do zakrętu w lewo (początek podjazdu na Równicę) bufet - szybka butelka Powerade i początek mozolnego podjazdu na Równicę. Początek asfaltem więc spokojnie mogłem na końcu asfaltu zjeść drugiego żela aby mieć siłę na podjazd pod Równicę. W pewnym momencie fajna dziołuszka rozmawia przez telefon z jakąś koleżanką :P Wymiana kilku zdań, hehe prosiła mnie o jakieś jedzonko, bo chyba trener nie kazał się jej zatrzymać na bufecie i musiała bez zatrzymania jechać dalej, niestety z braku nie mogłem jej pomóc ale chciałem jej dać żela, niestety odmówiła... Tak więc podziękowaliśmy sobie i pojechałem dalej swoim tempem. Dojazd do tego samego ostrego podjazdu po szutrowej drodze. Dościgam jednego kolegę, z którym się tasowaliśmy przez cały podjazd, i z buta 20-30m w górę po kamorach i nachyleniu około 20%. W tym momencie Chłopaki z GIGA, czołówka, jedzie ten podjazd w siodle (Brzózki + ktoś z Mroza). Dalej już ok i znowu ten sam właściwy podjazd pod równicę, brak sił i brak chęci mordowania się z tym podjazdem z buta (szybciej). Dalej już tylko dojazd do szczytu i zjazd do samego Ustronia i mety. Kolejny zjazd z wielkim bananem na twarzy. Ostro szybko po kamorach, do tego belki przecinające trasę w poprzek dawały mi sporego stracha, bo mogłem łatwi załapać kapcia przy takiej prędkości. Ale jakoś się udało, nie pamiętam dokładnie ilu wyprzedziłem ludzi na nim, ale pewnie już nie wielu, bo stawka była mocno rozciągnięta. Dalej ostre hamowanie przed momentem z błotem i trzema !!! na czerwono. Fakt dobrze oznaczone bo jedna belka była tak mocno śliska, że prawie orła wywinąłem. Ktoś za mną jechał i koleś po moim poślizgu co stał na poboczu krzyczał ostrożnie itd... Po kawałku mocno błotnym zjazd na asfalt i znak 4km do mety. Ostro ciśnie się bo z górki i siodełka i pod górkę, z blatu z rozpędu. Jeden koleś co go wyprzedziłem na zjeździe z Gomoli dochodzi mnie i daję mu się wyprzedzić. Dalej siadam mu na kole i jedziemy tak razem z górki później końcówka po płaskim i lekko pod górkę. Niestety popełniłem błąd na samym końcu asfaltowej prostej, nie pomyślałem,że jeszcze runda po trawie na boisku nas czego. Daję bieg w górę wstaję na pedały i go wyprzedzam, a tu niemiłe zaskoczenie, wjazd na stadion przez furtkę :( LOL i krawężnik. Ostro po hantlach i tracę siłę i motywację i w ogóle wyzionąłem ducha na finiszu. Ledwo się mieszczę w furtkę z dużą prędkością bo nie wyhamowałem prawie - Koła zablokowane... Za to fajnie się czułem jak obaj na stojąco ostro się ścigamy jak na finish'u Tour de France :) i ludzie klaszczą etc. Niestety ten błąd mnie sporo kosztował sił i po wjeździe na płytę boiska po trawie brak sił i kolega z Gomoli mnie wyprzedza a ja już nie mam czym docisnąć i odpuszczam, mogłem zostawić ten atak na sam koniec i prostą na boisku. Niestety brak poprawnego rozpoznania wjazdu na metę i finishu. Trudno, człowiek uczy się na własnych błędach.
Maraton w Ustroniu uznaję za mega osiągnięcie ze względu na wynik jaki osiągnąłem. Jak na tą chwilę mój najlepszy wynik górski tylko 45m starty do pierwszego, gdzie wcześniej było po około półtora godziny. Do tego masakryczna satysfakcja ze zjazdów - Nikt mnie na nich nie wyprzedził, za to ja masę ludzi wyprzedziłem na nich. NAJLEPSZY WYNIK:

czas: 02:43:04
103/437 Open
47/130 M2

KOW - 10
HR zone:
106/135 - 26sec - 0%
135/154 - 11m - 7%
154/193 - 2h32m - 93%
AVG Cad 76


Kategoria MTB Maraton, Teren



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa atrza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]