Info

Suma podjazdów to 125958 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Kwiecień5 - 0
- 2013, Marzec24 - 0
- 2013, Luty21 - 0
- 2013, Styczeń19 - 0
- 2012, Grudzień21 - 0
- 2012, Listopad12 - 0
- 2012, Październik11 - 0
- 2012, Wrzesień27 - 0
- 2012, Sierpień26 - 0
- 2012, Lipiec19 - 0
- 2012, Czerwiec21 - 0
- 2012, Maj24 - 0
- 2012, Kwiecień25 - 0
- 2012, Marzec16 - 0
- 2012, Luty17 - 0
- 2012, Styczeń12 - 0
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień13 - 0
- 2011, Sierpień13 - 0
- 2011, Lipiec17 - 0
- 2011, Czerwiec11 - 2
- 2011, Maj17 - 0
- 2011, Kwiecień20 - 3
- 2011, Marzec13 - 2
- 2011, Luty13 - 0
- 2011, Styczeń6 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik8 - 0
- 2010, Wrzesień8 - 0
- DST 64.00km
- Teren 60.00km
- Czas 03:13
- VAVG 19.90km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 183 ( 95%)
- HRavg 164 ( 85%)
- Kalorie 2193kcal
- Podjazdy 1104m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraków 2011 MTB Maraton Powerade
Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 0
Tym razem maraton w Krakowie. Spora liczba ludzi więc i tłok. Start oczywiście na Błoniach i po wyboistej trawie. Ostry start i wjazd na asfaltowy przejazd od Lasku Wolskiego i pierwsze podjazdy. Tutaj okazuje się, że po nocnych burzach zrobiło się sporo błota i praktycznie wszyscy prowadzą rowery więc schodzimy i podbiegamy. Dalej jakoś jedziemy w mniejszych i większych pociągach gdzie częściowo mnie wyprzedzają a częściowo ja wyprzedzam. Do pierwszego zjazdy i dościgam wszystko co mnie wyprzedziło albo dość wąsko i tłoczno wiec nie daję rady nic wyprzedzić. Dalej jakoś jedziemy w różnych sceneriach las, pole, las pole etc. niektóre odcinku trasy w całkiem fajnej scenerii aż do zjazdu w wąwozie Kochanowskiego. Tutaj tak mocno rozjechane przez gigowców jak i ponad 100 uczestników z MEGA po prostu mazia błotna i taka ślizgawica, że cieżko zejść a co dopiero zjechać i wszyscy prowadzą roweru jak i również ja. Później idzie wszystko zgodnie z moimi założeniami jadę w swoim tętnie i poziomie aż dojeżdżam do 42km i tutaj na krętym zjeździe po śliskich kamieniach na i całkiem duża prędkość widzę kolesia na poboczu na zewnętrznej stronie zakrętu i żeby na niego nie wpaść próbuję go wyminąć i niestety wywalam ostrą glebę. Dosłownie nie wiem w jaki sposób co i jak ale musiałem wyjebać ostre OTB na lewy bok na kamienie itd. Zwijam się z bólu dosłownie taki ból w łokciu i kolanie, że leżę na glebie około 5-10 minut, nawet nie wiem jak długo to trwało bo taki ból, że o niczym nie myślę, nawet nie wiem gdzie rower etc. Dobrze, że koleś co stał na poboczu krzyczał, żeby uważać bo by mnie tam rozjechali Ci co byli za mną. Kolega na szczęście udziela mi małej pomocy w postaci pytań czy wszystkie kończyny dalej czy będę jechał dalej czy nie. Po otrzepaniu się złagodzeniu bólu biorę rower i wsiadam na niego i patrzę, czy dam radę dalej jechać. Patrzę a na glebie i na kamieniach kałuża krwi z łokcia. Nic trzeba jechać dalej. Musiało minąć z 10-15 minut na pewno zanim dalej mogłem pojechać. Dalej to już tylko walka o przetrwanie, ale po około 2-3km wolniejszej jazdy udało mi się wrócić do normalnego tempa ale to już nie było to samo. Łokieć bolał i co jakiś czas musiałem go prostować. Po około następnych 5km zacząłem doganiać to co mnie wyprzedziło przy glebie i jechałem dalej. Później dojechałem do jakiegoś pociągu i tak próbowałem odetchnąć trochę. I dalej swoje, aż w pewnym momencie czołówka GIGA zaczęła mnie wyprzedać, a na około 8-6km do mety dojechał mnie Bogdan Czarnota po powrocie po kontuzji. Myślałem wtedy, że Bogdan będzie daleko i nie stanie na podium a tu jednak 4 w Open i 1 w M3 :) no i na koniec po kolejnych wjazdach i zjazdach z Lasku Wolskiego wpadamy do Krakowa. Tam pola tak zaśmiecone, że ciężko się jechało tymi ścieżkami, ale jakoś wpadam na metę i żyję. Tym razem tak zdegustowany tą glebą udaję się prosto do auta i nawet roweru nie myję po błocie. Tradycja musiała być - deszcz przed maratonem i błoto na trasie to już norma w tym roku.
Oglądam siebie i patrzę jakie mam straty na zdrowiu:
bark mocno porysowany jak i łopatka - ból w barku
łokieć mocno porysowany i cała ręka we krwi - ból łokcia
biodro małe rysy ale okropny ból
udo posiniaczone i porysowane
kolano stłuczone i ból
kostka opuchnięta i ogromny ból
A to wszystko na lewej stronie. Ale żyję :D
OPEN - 188/661
M2 - 76/195
Co daje mi rating 74% i całkiem dobry wynik gdzie strata do pierwszego około 50minut. Znowu straty na pierdołach a mógł być jeszcze lepszy wynik. Coś mnie pech nie opuszcza jak nie kapeć to kontuzja :( wrrrr
KOW - 10
Hr zone:
106/135 - 4m - 2%
135/154 - 25m - 13%
154/193 - 2h45m - 85%
AVG cad - 81