Info

Suma podjazdów to 125958 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Kwiecień5 - 0
- 2013, Marzec24 - 0
- 2013, Luty21 - 0
- 2013, Styczeń19 - 0
- 2012, Grudzień21 - 0
- 2012, Listopad12 - 0
- 2012, Październik11 - 0
- 2012, Wrzesień27 - 0
- 2012, Sierpień26 - 0
- 2012, Lipiec19 - 0
- 2012, Czerwiec21 - 0
- 2012, Maj24 - 0
- 2012, Kwiecień25 - 0
- 2012, Marzec16 - 0
- 2012, Luty17 - 0
- 2012, Styczeń12 - 0
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień13 - 0
- 2011, Sierpień13 - 0
- 2011, Lipiec17 - 0
- 2011, Czerwiec11 - 2
- 2011, Maj17 - 0
- 2011, Kwiecień20 - 3
- 2011, Marzec13 - 2
- 2011, Luty13 - 0
- 2011, Styczeń6 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik8 - 0
- 2010, Wrzesień8 - 0
- DST 45.00km
- Teren 45.00km
- Czas 03:26
- VAVG 13.11km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 190 ( 98%)
- HRavg 169 ( 88%)
- Kalorie 2436kcal
- Podjazdy 1810m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
Międzygórze 2011 MTB Maraton Powerade
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 13.09.2011 | Komentarze 0
Przedostatni maraton z serii Powerade tym razem w Międzygórzu. Oczywiście pogoda nie dopisała bo oczywiście dni poprzedzające maraton były deszczowe i było mokro i błoto. Jako, że zapisałem się wcześniej na testowanie roweru to też tak się stało i tym razem jechałem na rowerze za około 12 000 zł :D Był To Specialized Epic 29". Na początku musiałem ostro przygotować się do innego roweru bo jednak całkiem inne ułożenie ciała, inne opony i w ogóle. Ale chłopaki idealnie ustawili mi amora i damper co w całkowitym rezultacie dało mi super frajdę z jazdy na tym rowerze. A wracając do maratonu to już piszę.
Początek oczywiście standardowo ostro i pod górkę asfaltem a następnie szerokim szutrem. Jechałem na swoim poziomie, ale jednak widać było braki po ostatnich dwóch tygodniach z małą ilością treningów i ciężko szło pod górkę. Trochę ja wyprzedzałem trochę mnie ale nie było tragedii. Później zjazd i tutaj 29" koła dały mi sporą przewagę do tego jeszcze full. Na zjazdach bez najmniejszego problemu wyprzedzałem całą masę ludzi bo na fullu mogłem jechać po wszystkim do tego duże koła rozpędzały się super nawet bez dokręcania sam z sienie wyprzedzał innych. Nić jakoś dalej jechałem. Drugi podjazd i tutaj musiałem zejść z roweru na 2-3minuty i poprawić zacisk sztycy bo mi się wsuwała i nie mogłem jechać :( uroki nie swojego roweru i różnych niedogodności. trudno jadę dalej i wyprzedzam drugi raz to co wcześniej wyprzedziłem. Później kolejny szybki zjazd i tutaj kurwa mać mam dość jazdy. W którymś momencie szybkiego zjazdu łapię kapcia... Znowu ten sam problem - dobita opona do felgi a przecież dopompowałem opony, a do tego jadę na fullu :( masakra jakaś. Był to 8km jazdy. Dosłownie odechciewa mi się wówczas wszystkiego, a co najlepsze w tym samym miejscu zmienia opony ze mną 3 osoby :( lol. Nic dobrze, że zabrałem dętkę z wypożyczalni, ale niestety braki w wiedzy i problem jak tu się zdejmuje koło LOL. W tym rowerze były grube ośki i zanim doszedłem co i jak trochę minęło. Ale się udało. Zakładam dętkę etc, a tu kolejny zonk. Nie zmieniłem w pompce rodzaju wentylu i został mi AUTO i męczyłem się z tym również. Jak napompowałem dętkę, założyłem koło i wsiadłem na rower to byłem już chyba ostatni, bo same jakieś niedobitki jechały a zmarnowałem na tym chyba 15minut. Nic trudno się mówi, znów już po wyniku, ale trzeba jechać swoje. Dajemy czadu i wyprzedzamy wszystkich maruderów na zjazdach i podjazdach. Tak aż do samego schroniska na Śnieżniku (+1200m n.p.m.). I tutaj najtrudniejsza część całego maratonu, zjazd czerwonym szlakiem. Początek w kole, ale później na tych wszystkich uskokach nawet nie mam zamiaru ryzykować ani męczyć się schodzę z roweru i sprowadzam w biegu. wyprzedzam również wielu bo się męczą z tym wszystkim. Po około 100-200m wsiadam na rower i dalej już jadę. Faktycznie ten rower idzie super po tych wszystkich wybojach itd. Dalej zjazd i nawrót na kolejny podjazd. A tutaj nagle zaczynają mnie brać skurcze w udzie od wewnętrznej strony, staram się to jakoś rozmasować rozjechać, na szczęście przechodzi i jadę dalej. Wszystko idzie dobrze, aż dochodzę do zawodników których miałem już za sobą na 8km :( co zrobić trzeba jechać dalej. Następnie zjazd szerokim szutrem i tutaj na tym rowerze w terenie osiągam prędkość 65km/h - masakra dosłownie śmierć w oczach :P no i prawie na samym końcu trasy nawrót 180% i podjazd w żlebie z luźnych kamieni itd. Wszyscy idą z buta bo mniej siły się straci nawet chłopaki z GIGA. W miejscu gdzie się trochę zrobiło lepiej z podłożem staram się wsiąść na rower i pojechać do przodu, ale oczywiście pech mnie nie opuszcza i mam takie twarde przełożenie, że nie chce zejść w dół i jak stoję na pedałach upadam na bok i oczywiście kontuzjowanym kolanem uderzam prosto w kamień. Ból jak cholera ale na szczęście koledzy z tyłu pomagają mi się podnieść i dalej prowadzę, później wsiadam na rower i jadę po tym gruzowisku, a wszyscy jeszcze prowadzą, wyprzedam i rura dalej. Zjazd i nagle podjazd stromy, techniczny po trawie kamieniach i błocie. I znowu skurcze w udzie, myślałem, że już nie podjadę i będę musiał dalej prowadzić ale się udało. No i do mety został jakiś 1 km, i tutaj już tylko techniczny zjazd po kamieniach. Udaje się i jestem na mecie. Gdyby nie ten kapeć i inne pierdoły znowu miałem dobry wynik na pozimie +70% a tak to tylko znowu około 64%. Masakra, pech mnie nie chce opuścić. Trudno trzeba więcej jeździć przez następne 2 tygodnie i jedziemy na finał do Istbnej.
Dodam jeszcze na koniec, że gdybym miał kasę to bym się nie zastanawiał tylko bral Speca Epica 29" i miałbym wszystko w d... Bo ten rower z idealnie ustawionym pod moją wagę damperem i amorem zachowywał się tak jak bym chciał. Nie walało mnie po stromych ścieżkach, nie pompował na sztywnym podjeździe ani nawet na stojąco, ale za to wybierał to co miał wybierać i było to czuć. Tak jak chciałem. Do tego trudniejsze ścieżki pod górę idealnie koła 29" pomagały bo jednak natarcie na przeszkody jest mniejsze i lepiej rower w tym wszystkim się zachowuje. Do tego trzeba dodać, że to była moja pierwsza jazda w życiu na fullu a do tego od razu na 29" :P fajna zabawa
03:41:34
Open - 161/295
M2 - 49/74
KOW - 10
HR zone:
106/135 - 1m - 0%
135/154 - 26m - 12%
154/193 - 3h4m - 87%