Info

Suma podjazdów to 125958 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Kwiecień5 - 0
- 2013, Marzec24 - 0
- 2013, Luty21 - 0
- 2013, Styczeń19 - 0
- 2012, Grudzień21 - 0
- 2012, Listopad12 - 0
- 2012, Październik11 - 0
- 2012, Wrzesień27 - 0
- 2012, Sierpień26 - 0
- 2012, Lipiec19 - 0
- 2012, Czerwiec21 - 0
- 2012, Maj24 - 0
- 2012, Kwiecień25 - 0
- 2012, Marzec16 - 0
- 2012, Luty17 - 0
- 2012, Styczeń12 - 0
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień13 - 0
- 2011, Sierpień13 - 0
- 2011, Lipiec17 - 0
- 2011, Czerwiec11 - 2
- 2011, Maj17 - 0
- 2011, Kwiecień20 - 3
- 2011, Marzec13 - 2
- 2011, Luty13 - 0
- 2011, Styczeń6 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik8 - 0
- 2010, Wrzesień8 - 0
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 715.22 km (w terenie 450.65 km; 63.01%) |
Czas w ruchu: | 39:39 |
Średnia prędkość: | 18.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.00 km/h |
Suma podjazdów: | 10928 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (88 %) |
Suma kalorii: | 21607 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 42.07 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
- DST 48.96km
- Czas 01:56
- VAVG 25.32km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 161 ( 83%)
- HRavg 133 ( 69%)
- Kalorie 938kcal
- Podjazdy 185m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening szosa
Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0
Trening na szosie - rozjazd po maratonach i lekko w tętnie przed jazdą na podjazdy
KOW - 3
HR zone:
106/135 - 49m - 44%
135/154 - 56m - 50%
154/193 - 2m - 2%
AVG cad - 82
- DST 45.00km
- Teren 38.00km
- Czas 02:43
- VAVG 16.56km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 186 ( 96%)
- HRavg 169 ( 88%)
- Kalorie 1972kcal
- Podjazdy 1570m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
Ustroń 2011 MTB Maraton Powerade
Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0
Start maratonu w Ustroniu. Oczywiście polowanie na ustawienie się w sektorze na samym początku. Po starcie oczywiście wszyscy ostro cisną bo jest po asfalcie pierwsze 5km gdzie jest lekko w górę, później dwa siodełka góra dół i ostry zjazd w dół, gdzie osiągam swoją rekordową prędkość ponad 65km/h :) hehe zajebiście się jedzie z taką prędkością. Oczywiście po tym nie długim zjeździe ostry zakręt i już tylko pod górkę na sam szczyt na Orłową. Wszystko idzie po mojej myśli jadę na swoim bardzo wysokim poziomie gdzie pomału doganiam kolejnych kolarzy i tak cały czas do zjazdów. Oczywiście i mnie wyprzedzają ale w ogóle się tym nie przejmuję i jadę cały czas swoim tempem. Wszystko w siodle, tam gdzie inni zsiadali tam ja jechałem. Za Orłową cały czas po szczytach góra dół góra dół etc. Zjazdy oczywiście jak dla mnie były wyśmienite, znałem je z wcześniejszych dni więc wiedziałem jak jechać i praktycznie na wszystkich zjazdach kogoś doganiałem i wyprzedzałem. Mimo problemów z hamulcem przednim po zmianie na tarczę 180mm i tylnym dziwnym zachowaniem :( jadę i hamuję tylko tam gdzie było to potrzebne. Fajnie się jedzie jak na zjazdach ludzie hamują tak jak ja na wcześniejszych maratonach i ledwo się staczają a ja z dużą prędkością ich wyprzedzam :))) wrażenia bezcenne :D I teraz przed nami moment gdzie wcześniej się zgubiłem i moment który przeoczyłem bez strzałek bym chyba w życiu nie zauważył. Przepiękny singielek od zwanego wcześniej bufetu Trophy do samego szczytu Grabowa w zasadzie lekko pod górkę omijający Salmopol. Ale on jest tak przepiękny ładny i techniczny, że porównywalny i nawet nazwał ładniejszym od tego co pokazał mi Krzysiek przed Klimczokiem. Super, banan na twarzy cały czas. Do tego fajnie, bo były momenty do wyprzedzania, gdzie oczywiście skorzystałem i wyprzedziłem z 3 uczestników. Dalej już po dojechaniu do czarnego szlaku i jeździe po szczytach w miarę płasko i bez problemu dojazd do rozwidlenia MEGA/GIGA zjazd do drogi asfaltowej, krętą stromą ścieżką gdzie masa luźnych kamieni mocno zwalniała innych uczestników. Ja chyba miałem szczyt formy i szczyt pewności psychicznej zapierdzielałem tymi zjazdami niemiłosiernie. Wyprzedziłem chyba z 20 innych kolegów i koleżanek z trasy - uczucie jazdy, wyprzedzania i cały czas lawirowania między korzeniami kamieniami zakrętami BEZCENNE!!! :P. Na żadnym jeszcze maratonie nie czerpałem tyle przyjemności ze zjazdów :D Do tego ustawienie amora na bardzo czułego. Spuściłem jeszcze 5PSI z niego gdzie dało mi spore uczucie komfortu poprzez braku bólu dłoni. Akurat mogłem to zrobić bo znałem trasę i wiedziałem, że nie ma w zasadzie miejsca gdzie by się go mogło dobić. Super sprawa. Do tego na samym końcu zjazdu, wjazd na asfalt, stał Grzegorz Golonko i kierował ruchem jak pokazywał gdzie jechać :) Super sprawa widzieć organizatora na trasie, który jest zaangażowany w swoje dzieło a nie nastawiony tylko i wyłącznie na kasę...
Dojazd Asfaltem dał mi czas na dojście do siebie, chwilę odpoczynku, lekko w dół i można było spokojnie bez mocnego obciążenia cisnąć na blacie. Dojazd do zakrętu w lewo (początek podjazdu na Równicę) bufet - szybka butelka Powerade i początek mozolnego podjazdu na Równicę. Początek asfaltem więc spokojnie mogłem na końcu asfaltu zjeść drugiego żela aby mieć siłę na podjazd pod Równicę. W pewnym momencie fajna dziołuszka rozmawia przez telefon z jakąś koleżanką :P Wymiana kilku zdań, hehe prosiła mnie o jakieś jedzonko, bo chyba trener nie kazał się jej zatrzymać na bufecie i musiała bez zatrzymania jechać dalej, niestety z braku nie mogłem jej pomóc ale chciałem jej dać żela, niestety odmówiła... Tak więc podziękowaliśmy sobie i pojechałem dalej swoim tempem. Dojazd do tego samego ostrego podjazdu po szutrowej drodze. Dościgam jednego kolegę, z którym się tasowaliśmy przez cały podjazd, i z buta 20-30m w górę po kamorach i nachyleniu około 20%. W tym momencie Chłopaki z GIGA, czołówka, jedzie ten podjazd w siodle (Brzózki + ktoś z Mroza). Dalej już ok i znowu ten sam właściwy podjazd pod równicę, brak sił i brak chęci mordowania się z tym podjazdem z buta (szybciej). Dalej już tylko dojazd do szczytu i zjazd do samego Ustronia i mety. Kolejny zjazd z wielkim bananem na twarzy. Ostro szybko po kamorach, do tego belki przecinające trasę w poprzek dawały mi sporego stracha, bo mogłem łatwi załapać kapcia przy takiej prędkości. Ale jakoś się udało, nie pamiętam dokładnie ilu wyprzedziłem ludzi na nim, ale pewnie już nie wielu, bo stawka była mocno rozciągnięta. Dalej ostre hamowanie przed momentem z błotem i trzema !!! na czerwono. Fakt dobrze oznaczone bo jedna belka była tak mocno śliska, że prawie orła wywinąłem. Ktoś za mną jechał i koleś po moim poślizgu co stał na poboczu krzyczał ostrożnie itd... Po kawałku mocno błotnym zjazd na asfalt i znak 4km do mety. Ostro ciśnie się bo z górki i siodełka i pod górkę, z blatu z rozpędu. Jeden koleś co go wyprzedziłem na zjeździe z Gomoli dochodzi mnie i daję mu się wyprzedzić. Dalej siadam mu na kole i jedziemy tak razem z górki później końcówka po płaskim i lekko pod górkę. Niestety popełniłem błąd na samym końcu asfaltowej prostej, nie pomyślałem,że jeszcze runda po trawie na boisku nas czego. Daję bieg w górę wstaję na pedały i go wyprzedzam, a tu niemiłe zaskoczenie, wjazd na stadion przez furtkę :( LOL i krawężnik. Ostro po hantlach i tracę siłę i motywację i w ogóle wyzionąłem ducha na finiszu. Ledwo się mieszczę w furtkę z dużą prędkością bo nie wyhamowałem prawie - Koła zablokowane... Za to fajnie się czułem jak obaj na stojąco ostro się ścigamy jak na finish'u Tour de France :) i ludzie klaszczą etc. Niestety ten błąd mnie sporo kosztował sił i po wjeździe na płytę boiska po trawie brak sił i kolega z Gomoli mnie wyprzedza a ja już nie mam czym docisnąć i odpuszczam, mogłem zostawić ten atak na sam koniec i prostą na boisku. Niestety brak poprawnego rozpoznania wjazdu na metę i finishu. Trudno, człowiek uczy się na własnych błędach.
Maraton w Ustroniu uznaję za mega osiągnięcie ze względu na wynik jaki osiągnąłem. Jak na tą chwilę mój najlepszy wynik górski tylko 45m starty do pierwszego, gdzie wcześniej było po około półtora godziny. Do tego masakryczna satysfakcja ze zjazdów - Nikt mnie na nich nie wyprzedził, za to ja masę ludzi wyprzedziłem na nich. NAJLEPSZY WYNIK:
czas: 02:43:04
103/437 Open
47/130 M2
KOW - 10
HR zone:
106/135 - 26sec - 0%
135/154 - 11m - 7%
154/193 - 2h32m - 93%
AVG Cad 76
- DST 10.00km
- Czas 00:30
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 160 ( 83%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 150kcal
- Podjazdy 200m
- Aktywność Jazda na rowerze
Ustroń 2011 MTB Maraton Powerade - rozgrzewka + dojazd na kwaterę
Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0
Rozgrzewka przed maratonem i powrót na kwaterę po maratonie
KOW - 3
- DST 27.21km
- Teren 27.21km
- Czas 02:45
- VAVG 9.89km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 193 (100%)
- HRavg 150 ( 78%)
- Kalorie 1758kcal
- Podjazdy 1160m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB trening Ustroń - Klimczok - pętla GIGA
Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0
Po wcześniejszym dniu i nie wypełnieniu planu zrobienia pętli GIGA od samego rana jak tylko wstałem myślałem jak tu zrobić podjazd na Klimczok (najwyższy szczyt GIGA jak i trasa z jednego dnia Trophy - oczywiście tylko część :P) bez przeciążenia się i zakwaszenia na maksa przed maratonem, więc decyzja dojazd autem do Brenny i wjazd na pętlę GIGA niebieskim szlakiem. Początek asfaltem pod dużym nachyleniu, dalej wjazd na szuter i kamienie i dojazd na szczyt Kotarz. Masa turystów pieszych :D. Dalej już czerwony szlak, którym jechałem razem z Krzyśkiem. Ten szlak widać również jak dzień wcześniej mocno rozjechany i o 30% łatwiejsze zjazdy i podjazdy ze względu na mniejsza ilość kamieni i widoczna ścieżka do jechania z wyższymi prędkościami. Dalej zajebisty singiel po trawersie i dojazd do właściwego podjazdu na Klimczok. sporo, bo ponad 500-600m w pionie na samym tym podjeździe. Początek po masakrycznych płytach, których nienawidzę. Do tego początek na tych płytach tak stromy, że na odciniu 20-30m poddaje się prowadzę bo mnie po prostu wkurwiają te płyty z dziurami na 10cm. dalej już czuję jakąś niemoc, trudno mi się przeciąga korby i na kolejnym sztywnym 20% podjeździe z kamieniami i trudnym momencie schodzę. Po prostu w ten dzień chciałem się oszczędzać i nie zakwaszać (co przyniosło spore korzyści na niedzielę). Następnie odsłonięty podjazd w szczerym słońcu +30 stopni w cieniu daje nieźle w kość ale daje radę bo nie ma ostrego podjazdu. Dojechanie do schroniska pod Klimczokiem, zjazd w dół i właściwy podjazd pod Klimczok czarnym szlakiem i chyba tam było ponad 30% nachylenia. Pchanie z buta, gdzie ledwo podchodzę z rowerem. Na szczycie masa ludzi opalających się trawce. Ja szukam cienia. odpoczywam, robię kilka fotek i patrzę którym szlakiem mam zjechać. Początek lekko w dół, gdzie wpadam na lekkim łuku na jakiś kamień czuję mocne odbicie koła dochodzi się do krótkiego ale ostrego podjazdu po wielkich luźnych kamieniach nie daję rady jechać, schodzę z roweru 30 sek i patrzę kapeć :) LOL czemu mam założoną jakaś pancerną 200g gumę. Trudno na spokojnie bez stresu zmieniam laćka i szukam dziury, dziwne bo dziura od środkowej strony dętki. Zakładam, że musiałem dobić koło widocznie za małe ciśnienie. Dobijam do 40 PSI (zawsze w górach mam około 30-35PSI max) i jadę dalej. Coraz bardziej strome zjazdy i masa luźnych kamieniu. Wtedy zorientowałem się czemu ludzie na forum pisali, że znowu masakryczny zjazd do Brennej :) gdzie łapy odpadają:) ja takie lubię, musi być wyzwanie. Bez problemu jadę w dół, gdzie w pewnym momencie trasę koncentrację i ledwo co wywaliłbym OTB na stromym zjeździe gdzie podłoże mocno wyżłobione w rynnę od wody i zatrzymuję się. Chwila opanowania wsiadam na rower i jadę dalej. rozwidlenie i ostatni zjazd do Brennej czarnym szlakiem (maraton tamtędy i Torphy nie jechało, chociaż nie wiem czemu, ale bardzo trudny ze względu na nachylenie w dół singielkiem. Na samym końcu znowu rowy wyżłobione przez wodę na głębokość 30-40 cm, wybrałem złą stronę i niestety gleba, dobrze że mała prędkość i w miarę kontrolowany upadek. Sprowadzam rower 10m i jadę dalej. Teraz już tylko przejazd przez Brenne i do auta. Obmywam się chyba w Wiśle gdzie masa ludzi opala się kąpie. I pakowanie. Dodam, że w Brenna to mała wiocha a lepsze knajpy z jedzeniem niż w Ustroniu :)
KOW - 6-7
HR zone:
106/135 - 38m - 20%
135/154 - 54m - 30%
154/193 - 1h23m - 50%
AVG cad 64
- DST 45.58km
- Teren 38.68km
- Czas 03:45
- VAVG 12.15km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 148 ( 77%)
- Kalorie 2384kcal
- Podjazdy 1566m
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB trening Ustroń - pętla Mega
Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0
W związku z dwutygodniowym urlopem wybrałem się na 3dniowy weekend przed maratonem. Po dojechaniu do Ustronia z samego rana, po zakwaterowaniu, zjedzeniu śniadania i odpoczęciu wybrałem się na objazd trasy maratonu. W planach było objechanie trasy GIGA z podjazdem na Klimczok, jednak w dalszej części tekstu opiszę co się działo.
Po dojechaniu na start maratonu, trasa jeszcze nie była w ogóle oznaczona na dwa dni przed startem, więc musiałem się posiłkować mapą wydrukowaną z zaznaczoną trasą maratonu jak i mapą ze szlakami w okolicach Ustronia. Po małych problemach jak zawsze ze znalezieniem początku trasy udało mi się wskoczyć po początkowym odcinku asfaltowym na gruntową, szutrową ścieżkę gdzie biegł maraton. Oczywiście nie wszystkie ścieżki wybrałem prawidłowo ale pierwsza część trasy oczywiście poprawnie w 95%. Dalej dojechałem do szlaku, który wcześniej jechałem z Krzyśkiem więc znałem ją dobrze. Widać,że szlaki były już mocno rozjechane przez rowery i piechurów, gdzie widać było ewidentnie łatwiejsze miejsca do jechania jak i w dół i w górę. Masa luźnych kamieniu oczyszczona gdzie poziom trudności spadł o około 30% w porównaniu z tym co było dwa tygodnie temu. Gdy dojechałem do dobrze zapamiętanego miejsca bufetu Trophy i rozjazdu trasy maratony w innym kierunku na Salmopol niż znałem, jechało się dalej ścieżkami nie zaznaczonymi na żadnej mapie (prawie) gdzie gdy nie wiedząc jak dalej idzie trasa popełniłem błąd i pojechałem w złą stronę i mocno zjechałem w dół. Niestety w momencie dojechania do miejsca bufetu Trophy pogoda mocno się załamała, zaczęło padać i nagle pojawiły się czarne chmury i burza. Po zorientowaniu się, że coś jest nie tak, nie miałem zamiaru jechać tą samą drogą w górę, więc postanowiłem zjechać i zrezygnować z trasy GIGA i pojechać MEGA. po 10 minutach koniec burzy i deszczu. Kolejna zmiana decyzji i chęć kontynuowania pętki GIGA. Próba powrotu na szlak innymi ścieżkami skończyła się porażką i straciłem ponad 1,5h i zrobiła się już późna pora. Gdy już byłem na szlaku i zorientowaniu się w którym miejscu jestem decyzja na dojechaniu po prostu trasę MEGA do końca. Dalej już poprawa pogody, słoneczko itd. Zjazd ze szlaku luźnymi kamieniami dojazd asfaltem, skręt w lewo i na start podjazdu pod równicę. Początek asfaltem, później fajna droga szutrowa, coraz stromiej i nagle wjazd na stromą ścieżkę, gdzie luźne kamienie, śliskie podłoże błotne i niestety na około 18-20% podjeździe dalej z buta. Pierwsze prowadzenie z buta roweru tego dnia. Dalej już dojazd do ostatniego podjazdu pod Równicę. Kolejny odcinek 50-100m bardzo stromo, nieprzyjazne podłoże kamienisto błotne i próba wyboru najlepszej ścieżki kończy się podejściem z buta. Dalej już bez problemu, szczyt i zjazd. Szybko, dość szeroko ale za to stromo i masa luźnych kamieni. Końcówka to już błotna, bo po prostu płynął drogą strumień. Dojazd do asfaltówki i zjazd do Ustronia. Kolejna pomyłka, zły moment zjazdu i pojechałem troszkę dłuższą drogą do kwatery. Godzina około 18. Kąpiel odpoczynek kolacja i lulu. Do soboty rana :)
KOW - 5
HR zone:
106/135 - 1h3m - 26%
135/154 - 50m - 22%
154/193 - 2h3m - 52%
AVg cad - 69
- DST 43.50km
- Teren 45.20km
- Czas 01:58
- VAVG 22.12km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 168 ( 87%)
- HRavg 140 ( 72%)
- Kalorie 1076kcal
- Podjazdy 239m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB trening Strońsko - Piaski
Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 0
Tym razem stare obcykane ścieżki. Przez Paprotnię do Pstrokoń, Strońska, Beleń, Piaski, Czechy i do domu
KOW - 4
HR zone:
106/135 - 29m - 25%
135/154 - 1h20m - 69%
154/193 - 6m - 5%
AVG cad - 83
- DST 43.54km
- Teren 37.18km
- Czas 02:05
- VAVG 20.90km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 177 ( 92%)
- HRavg 146 ( 76%)
- Kalorie 1219kcal
- Podjazdy 211m
- Sprzęt Cube Acid
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB trening - ścieżki zborowskie
Poniedziałek, 4 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 0
Po długim okresie kurowania się z bólu nerek i przeziębienia wreszcie jazda na rowerze. Tym razem po okresie deszczowym po lasach i polach. Bardzo dużo wody, kałuż. Błota dużo nie było, ale za to wszystko nasiąknięte tak wodą, że jeździło się jak po kałużach. Lekko bez dużego obciążenia. Chociaż brak treningów przez 10 dni spowodowało spadek formy i szybko wchodziło się na wyższe tętno jak i szybsze odczuwalne zmęczenie itd.
KOW - 5
Hr zone:
106/135 - 23m - 18%
135/154 - 1h8m - 54%
154/193 - 34m - 27%
AVG cad - 83